Wszystkie emocje są właściwe – nie ma dobrych i złych. Można mówić jedynie o tym, że jedne są miłe, a inne niemiłe. Wszyscy, Dorośli i dzieci, czujemy coś więcej niż tylko złość i radość – te podstawowe emocje bardzo często chowają to, co jest pod spodem. Dziecko ma prawo być smutne, zazdrosne, zawiedzione, ma prawo się bać … Emocje mówią mu, że coś nie pasuje, jest inaczej niż ono by chciało i dają szansę na zmianę.
Wyobraź sobie, że rodzic idzie z 2-letnim dzieckiem na spacer i spotyka znajomego. Zaczynają rozmawiać, a w tym czasie dziecko wchodzi na ulicę. Co jest pierwszą emocją, jaka pojawia się u rodzica? Strach o życie dziecka. Ale już w następnym momencie często pojawia się złość. Jeżeli rodzic zauważy swój strach o dziecko, to weźmie odpowiedzialność za sytuację i z dużym prawdopodobieństwem zaplanuje jakąś zmianę, że np. zawsze będzie trzymać dziecko za rękę, kiedy jest w miejscu, gdzie może być niebezpiecznie.
Co, jeśli rodzic nie zareaguje na pierwszą emocję, tylko zapamięta złość na dziecko – że weszło na ulicę, a tyle razy słyszało, że nie wolno? Wtedy rodzic działanie skieruje na dziecko – pociągnie za rękę, da klapsa, nakrzyczy.
Dlatego warto docierać do tego, co wywołuje w nas i w naszych dzieciach złość. Jeśli reagujemy złością na to, że ktoś nie liczy się z naszym zdaniem, że czujemy się gorsi od innych, nie mamy odwagi powiedzieć innym czego oczekujemy, to z tą złością niewiele można zrobić. Konkretne działania można zaplanować tylko, jeśli wiemy, co jest pod złością.
Jeśli więc widzisz, że „coś dziecko gryzie”, ucz nazywania tego, co ono czuje – np. wyglądasz, jakbyś był zawiedziony, smutny, był zazdrosny, miał obawy. Często ono powie, „nie jestem smutny, tylko jest mi przykro” i fajnie, jeśli będzie potrafiło nazwać swój stan. Nie musi potwierdzać Twoich obserwacji, bo nie zawsze masz rację. Można dalej porozmawiać o tym, co w takiej sytuacji zrobić – np. wystarczy się przytulić, może pójść na lody, a może jutro porozmawiać z koleżanką/kolegą i wyjaśnić sytuację. Pozwalaj dziecku na podejmowanie decyzji o tym, jak chce sobie poradzić ze swoimi emocjami. Zwykle samo ich nazwanie przynosi ulgę.
Uwagi typu „nie złość się”, „nie ma powodu do płaczu”, „nie wolno być zazdrosnym”, „nie ma czego się bać” – tak naprawdę uniemożliwiają dziecku zarządzanie sobą i powodują trudności w rozwoju emocjonalnym.
W szkole dużym problemem jest stres, który uruchamia dzieciom reakcje „atakuj – uciekaj – udawaj martwego”. To pozostałość po naszych przodkach i mózg daje nam tylko takie opcje w sytuacji silnych emocji (głównie strachu i złości). Zadaniem mózgu jest utrzymać człowieka przy życiu, dlatego w sytuacji silnego stresu wyłącza nam „moduły”, które w walce o życie nie są konieczne, np. logiczne myślenie. Dzieci boją się ocen, reakcji nauczycieli i rówieśników, dlatego nie mogą sobie przypomnieć wiadomości, z którymi w domu nie miały problemów. Im szybciej nauczysz więc dziecko radzenia sobie w takich sytuacjach, tym lepiej. Najprostszą metodą są ćwiczenia oddechowe. Zacznij w pozycji lleżącej – wtedy naturalnie oddychamy przeponą. Połóż rękę na brzuchu, na wysokości pępka – ręka w czasie wdechu podnosi się, a w czasie wydechu opada. Dorosła osoba w stanie relaksu powinna oddychać w tempie 6 oddechów na minutę, co znaczy, że wdech powinien trwać 5 sekund i wydech też 5 sekund. U dzieci możemy zacząć od liczenia (w myślach) do 2, a następnie czas wydłużać. Po kilku oddechach mięśnie rozluźniają się. Zobaczysz, że dziecko będzie szybciej zasypiało po takich ćwiczeniach, a i Ty będziesz spokojniejsza/spokojniejszy. Później róbcie ćiwczenia oddechowe na stojąco i siedząco i we wszystkich sytuacjach, wymagających rozluźnienia.